poniedziałek, 23 listopada 2015

Przeczytaj notke pod rozdziałem!

Rozdział IV


Gdy doszłam do plaży ujrzałam Justina.Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę szatyna.Po kilkunastu sekundach byłam już przy nim,ten lekko mnie przytulił,jednakże ja niechętnie,ale również go objęłam.Ruszyliśmy przed siebie.W drodze pomiędzy nami panowała głucha cisza.Gdy doszliśmy do plaży,Justin rozłożył na piasku koc (Szczerze mówiąc nie widziałam by wcześniej go miał,ale mniejsza z tym) usiedliśmy na nim.
J:A więc,Emy-zaczął mówić,lecz po chwili jakby się zaciął.Wiedziałam,że przez dłuższą chwilę nie zdoła wyrzucić z siebie żadnego słowa,więc postanowiłam się odezwać.
~Justin,jeśli chodzi o wczorajszą noc-Nabrałam znaczą ilość powietrza do płuc i zaczęłam kontynuować:
~Przepraszam,nie chciałam,by tak wyszło.Poprostu,..Nigdy nie piłam,wczoraj jak wypiłam całego tego drinka,namieszało mi w głowie.Normalnie bym się tak nie zachowała.Owszem,jesteś przystojny,ale...-Po tym zacięłam się.
J:Ale??Czyli chcesz powiedzieć,że wszystkie emocje i czyny były kierowane przez alkohol?Emy,może i znam cię dopiero kilka dni,ale nie jestem głupi.Wiem,że po jednym drinku,nie doprowadziłabyś się do stanu,przez który nie wiedziałabyś co robisz!-Teraz lekko podniósł głos.
~Nie rozumiem,do czego zmierzasz??
J:Emy,myślę,że to co się między nami wydarzyło to nie było to zwykłe,niezapomniane "coś".Myślę,że coś między nami zaiskrzyło.
~Justin,wybacz ale to tylko alkohol.Wydaje ci się.Przepraszam,muszę już iść.-Gdy wyrzuciłam z siebie te ostatnie słowa,wstałam z koca i szybkimi krokami podążałam w stronę najbliższej kawiarni.Weszłam do łazienki mieszczącej się w małym lokalu,oparłam się o drzwi i lekko zsuwałam się po nich,do mometu aż moja pupa dotknęła zimnej,kafelkowej podłogi.Siedziałam i analizowałam wszystko co się przed momentem wydarzyło,aż nagle poczułam jak po moich suchych policzkach spływają łzy.Jedna za drugą.Owszem,z jednej strony nie okłamałam Justina,mówiąc,że to alkohol tak na mnie wpłynął i że nic do niego nie czuje, ale z drugiej strony nie powiedziałam mu do końca prawdy.Poprostu bałam się jej.Tej jednej myśli.Jak go całowałam,nie byłam tak oszołomiona alkoholem,bym nie wiedziała co robię.Nie rozumiem,dlaczego nie chciałam z nim szczerze porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić.A może to tylko chwilowe uczucie?Jak go całowałam nie umiałam się od niego oderwać,dlatego że z nim było mi dobrze.Z innymi chłopakami,z którymi się całowałam nie było mi aż tak dobrze jak z nim!Może dlatego,że Justin jest już bardziej dojrzały i doświadczony??Nie mam pojęcia.Do cholery dlaczego ja,dlaczego teraz?!Wstałam z zimnej podłogi  i wytarłam łzy papierem toaletowym.Wychodząc z kawiarni usłyszałam wibracje mojego telefonu.Wyciągnęłam go z torebki i widząc,że to Megam odrazu odebrałam.
M:Heyy Emcia.-Powiedziała radośnie.
~No hey,jak tam?
M:Mam dla ciebie niespodziankę.Zamknij oczy i odwróć się.
~Ale po..-Nie zdążyłam dokończyć,bo blondynka odrazu mi przerwała.
M:Zamykaj oczy i rób co mówię!-Powiedziała zdecydowanie.
Według zadania,zakmnęłam oczy i zaczęłam się powoli odwracać,aż odwróciłam się całkowicie.Po chwili lekko zaczęłą otwierać oczy.Obraz jaki był przedemną kilka metrów dalej,wprawił mnie w osłupienie.5 metrów dalej stała moja kochana przyjaciółka!Odrazu podbiegłam do niej i wtuliłam się w nią.Po chwili oderwałyśmy się od siebie.
M:Niespodziankaa!!Krzyknęła radośnie.
~Co ty tu robisz??!-Zapytałam zaskoczona.
M:Rano przyjechałam,rozpakowałam się i udałam się do ciebie.Nie było cię w domu,twoja mama powiedziała,że tu mogę cię znaleźć,WIĘC JESTEM!!
~Tak się cieszę,że przyjechałaś!
Z Megg nie widziałam się od ponad roku.Strasznie za nią tęskniłam.Po chwili blondynka zaczęła dziwnie na mnie spoglądać.Spojrzałam w lusterko telefonu i zobaczyłam,że oczy po kilku łzach już zdążyły lekko napuchnąć i zaczerwienić się.
M:Kochana,czy ty płakałaś??-Zapytała troskliwie.
~Co?Nie,wydaje ci się.-Powiedziałam zdecydowanie.
M:No przecież widzę!Mów co się dzieje!
Poszłyśmy kilka metrów i dotarłyśmy do niebieskiej ławki.Usiadłyśmy i zaczęłam opowiadać o wszystkim.Powiedziałam jej m.in: O Justinie i Chrisie,o  naszej pierwszem rozmowie,o spotkaniu na plaży,o imprezie,o naszym pocałunku i niedawno odbytej rozmowie.
M:Emy,dlaczego nie powiedziałaś mu prawdy??Przecież chłopak najwidoczniej się w tobie zakochała,a ty mu wciskasz kity,że się narąbałaś??!!Dziewczyno,pomyśl!
~Słuchaj to nie jest takie proste.Jesteś ze mną,albo przeciwko mnie?!
M:No przecież wiesz,że nie o to mi chodziło.Poprostu tracisz super szansę.
~Megg,co ty mówisz??Jaką szansę?!Przecież on będzie dla mnie bratem..
Przez kilka minut szłyśmy w ciszy pod mój dom.
~Muszę iść,później pogadamy.Pa
M:Paa-odpowiedziała i skręciła w boczną uliczkę.
Gdy weszłam do domu,z pokoju gościnnego usłyszałam głos mojej mamy.Ściągnęłam płaszcz i buty,po czym udałam się do pokoju.
~Tak mamo?
-Emy,Chris zaprosił nas jutro na 15 na obiad,pójdziesz?
Gdy tylko wypowiedziała to zdanie,zrobiło mi się słabo.Pośpiesznie usiadła na kanapie.Myśl,że jutro po tym wszystkim mam spotkać się z Justinem i siedzieć z nim przy jednym stole była dla mnie ciężka!Jednak wiem,że mama bardzo polubiła Chrisa i nie chcę robić jej przykrości,więc nie pozostaje mi nic innego niż te słowa:
~Tak,pójdę-Odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju, w którym przesiedziałam cały wieczór.

***
Zaraz po przebudzeniu przetarłam oczy i nadal leżąc na łóżku wyciągnęłam z małej komódki nocnej Iphone.Na wyświetlaczu była godz.10.Wstałam i z szafki wyciągnęłam czystą bieliznę,po czym weszłam do łazienki by wziąść krótki prysznic.

***
Po wykąpaniu się wyszłam z łazienki w samej bieliźnie i zaczęłam się ubierać.Zdecydowałam się  na czarne rurki i białą bluzkę,na plecach z koronki.Na lewą rękę założyłam zegarek,a na prawą kilka bransoletek.Zrobiłam lekko widoczny makijaż i cała spryskałam się owocowym perfumem i ruszyłam do kuchni.Na blacie znalazłam karteczkę,otworzyłam i zaczęłam czytać.
Jestem na zakupach,jeżeli coś potrzebujesz,dzwoń.Mama :).Z lodówki wyciągnęłam sok pomarańczowy i wszystkie produkty do zrobienia gofrów.
***
Po zjedzonym śniadaniu, umyłam naczynia i przygotowałam się do wyjścia.O 12 w kinie zaczynał się seans.Po założeniu płaszczu i butów ruszyłam w stronę kina,w futrynie wejściowych drzwi mijając się z moją mamą.Przywitałam się z Dove i poszłyśmy kupić bilety oraz popcorn.Wybrałyśmy komedię romantyczną,dlatego przez cały film płakałyśmy.Po 2-godzinnym seansie, ruszam w stronę domu,w którym do wyjścia przygotowywała się moja mama. Po wejściu do góry, spodnie i bluzkę zamieniłam na szarą sukienkę, a tenisówki na dość wysokie, szpilki.


Spryskałam się jeszcze jeden raz i poszłam umyć zęby.Gdy podeszłam do dużego lustra i stwierdziłam,że mogę tak iść,zabrałam torebkę do której wrzuciłam telefon,klucze od domu,błyszczyk i gumkę do włosów.Wybiła godzina 15 i usłyszałam dzwonek do drzwi,to oni.Zabrałam torebkę i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.Zaczęłam powoli schodzić,gdy nagle usłyszałam głos Chrisa:
CH:Emy,ślicznie wyglądasz.Prawda Justin??-Powiedział,po czym zwrócił się do Justina.
J:Tak,bardzo-Odpowiedział lekko speszony,lecz posłał gorący uśmiech.
~Dziękuję.-Szczerze mówiąc,nie wiedziałam jak się zachować,ale w odpowiedzi posłałam delikatny uśmiech.
Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy się kierować do restauracji "Delicous Food",która od naszego domu mieściła się ok. 25 min.drogi na pieszo.Oczywiście nikt nie był na tyle ambitny,by pomyśleć o zamówieniu taksówki..Chris z mamą szli z przodu,a ja z Justinem 2 metry za nimi.
J:Słuchaj,Emy.Chciałem cię przeprosić za wczoraj.
~Nie Justin,to ja przepraszam.Nie powinnam być w stosunku do ciebie taka oschła.
Nasze "wyznania" przerwali nam rodzice informujący nas,że jesteśmy na miejscu.Wybraliśmy stolik miesczący się w głębi lokalu i usiedliśmy.Justin obok mnie,a mama obok Chrisa.Każdy wybrał danie obiadowe,lecz ja niemając apetytu wybrałam sałatkę.Po 15 minutach przyszła sałatka.Zjedzenie mi jej zajęła ok.10 minut.Gdy reszta jeszcze jadła ja przeglądałam Fb.Nagle ni stąd ni z owąt Justin zerwał się od stołu i rzucił jedynie przelotne "zaraz wracam" po czym wyszedł z lokalu.Na dworze było już ciemno,dlatego nie zauważyłam dokąd poszedł.Po 20 minutach rozmowy z moją mamą i Chrisem coraz bardziej zaczęłam się niepokoić nieobecnością Justina.Dlatego pod pretekstem pójścia do toalety wyszłam na zewnątrz by go poszukać.Rozglądałam się wokół i nigdzie nie umiałam go znaleźć,dlatego postanowiłam przejść się trochę dalej.Gdy byłam już zrezygnowana poszukiwaniami nogi zaprowadziły mnie za restaurancję.BINGO!Przy zniszczonych skrzynkach widziałam Justina siedzącego na krawężniku.W ręce trzymał naszyjnik.Postanowiłam zapytać się czy może coś się stało,dlatego zaczęłam robić kilka kroków w stronę szatyna.

***Oczami Justina***
Siedziałem na zimnym krawężniku na tyłach lokalu kompletnie przybity.Znów wszystkie,okropne myśli i wspomnienia wróciły.Po moich policzkach spływały słone łzy,a w ręku trzymałem ostatnią pamiątkę,jaka została mi po.. -Z rozmyśleń wytrąciły mnie ciche kroki.Pośpiesznie wstałem ocierając mokre policzki i schowałem naszyjnik do tylnej kieszeni spodni.Kilka kroków odemnie ujrzałem drobną postać szesnastolatki.
~Justin,coś się stało?Nie było cię długo..-Zapytała dość niepewnie.Nie wiedziałem co mam jej opowiedzieć.Prawdę?Nie zamieżałem jej się zwierzać,prawie wogóle jej nie znałem.
J:Co ty tu robisz??-Jedynie to zdołałem wyjąkać.Było mi wstyd,że dziewczyna zobaczyła moje łzy.
~Nie odpowiedziałeś na pytanie.Co się stało?Dlaczego jesteś taki smutny??
J:Emy,nic się nie stało.Zostaw mnie!-Warknąłem pod nosem ostatnie 2 słowa.
Usiadłem spowrotem na krawężniku i wpratrywałem się na swoje białe buty.Po chwili jednak poczułem,jak moje ramie styka się z ramieniem drobnej brunetki.Nie odpuściła,nie odpuściła i nie odpuści.Za to byłem jej wdzięczny.Mimo iż niemal krzyknąłem na nią,ona została.
J:Dziękuję.
~Za co??
J:Właśnie za to.Że zostałaś ze mną,że mnie tutaj nie zostawiłaś.Nie chcę być sam.
~Justin,nie masz za co dziękować.Nigdy nie będziesz sam.Jesteś dla mnie jak brat,pomimo naszej krótkiej znajomości.
Ja jedynie uśmiechnąłem się do dziewczyny.Wstała i wyciągnęła dłoń w moją stronę,bym się podniósł,gdy już to zrobiłem,Emy jedynie złapała moje ręce,ułożyła na swojej tali i wtuliła się we mnie jak w pluszowego misia.Gdy objąłem jej wąskie bioderka poczułem ciepło bijące od dziewczyny.Ciepło,którego nie zaznałem już od bardzo dawna.Tkwiliśmy w tej pozycji dość długo.
~Chodź już,rodzice będą się martwić.
J:Racja.-Odparłem i ryszyliśmy do lokalu.
Gdy doszliśmy do naszego stoliku rodzice już się ubierali.Dopiero teraz,zdałem sobię sprawe jak długo nie było mnie i Emy.

***Oczami Emy***
Po wejściu do domu moja mama zaproponowała kawę.Wszyscy się zgodzili.Ja z Jussem poszliśmy na górę do mojego pokoju,a rodzice zostali w salonie.Usiedliśmy na moim łóżku i zaczęliśmy rozmawiać.Było nam w swoim towarzystwie poprostu dobrze.Przy rozmowie nie było żadnych skrępowań,..
J:Emy,dzisiaj w nocy mam walkę,a dokładniej o 2.Jedziesz ze mną??
~Wiesz,Justin.Bardzo bym chciała,ale co powiem mamie??
J:Możesz powiedzieć jej,że idziesz do Dove się pouczyć,bo jutro jakiś ważny sprawdzian.
~Eeey,ale ty genialny jesteś!
Kiedy obaj zaczęliśmy się śmiać usłyszałam pukanie do drzwi i po chwili w moim pokoju stała już mama wraz z Chrisem.
CH:Widzę,że dobrze się bawicie..Ale już musimy się zbierać, Justin-Powiedział,a ja jednocześnie z Justinem zrobiliśmy kwaśną minę.
J:No dobraa..
Justin wstał jednocześnie ze mną z łóżka i zeszedł po schodach przytrzymując ręką moje ramię.Chris pożegnał się z moją mamą krótkim pocałunkiem w policzek,jednakże ja z Justinem dłuugim uściskiem.Po wyjściu naszych gości postawiłam już obie stopy na schodach,lecz po chwili usłyszałam głos mojej rodzicielki:
-Widzę,że polubiliście się z Justinem-Posłała zadowalający uśmiech.
~Tak-Odparłam.
~Mamo,jutro mamy ważny sprawdzian i chciałam się na niego pouczyć z Dove.Moge iść do niej na noc?
-No dobrze,skoro musisz.
~Dziękuję.Jest godzina 21,za godzinę wychodzę z domu.-Dodałam i poszłam do swojego pokoju, by się ubrać.
Zadzwoniłam do Dove,powiedziałam jej o wszystkim,ubrałam cieńki sweterek i ruszyłam do jej domu.Po 20 minutach byłam na miejscu.Oglądałyśmy filmy,pomimo późnej godziny śpiewałyśmy i śmiałyśmy się.Gdy wybiła godz. 24:30 wysłałam Justinowi adres ulicy,gdzie mieszka Dove.Po 15 minutach był już na miejscu.Pożegnałam się z dziewczyną i wyszłam na podwórko.Justin wyszedł z auta,przytulił na powitania a na koniec otworzył mi drzwi od strony pasażera.Na początku była lekka,trochę niekomfortowa według mnie cisza,dlatego postanowiłam ją zburzyć.
~Gdzie jedziemy na tę walkę?-Spytałam zaciekawiona.
J:30 minut stąd.-Odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
Tak jak Juss mówił,po 30 minutach byliśmy na miejscu.Wysiedliśmy z samochodu i zaczęliśmy iść w stronę wejścia.Nagle poczułamdość mocne szarpnięcie za nadgarstek,przez co syknęłam z bólu,a na mojej twarzy ułożył się grymas.
J:Przepraszam.Emy,teraz słuchaj mnie uważnie.Nie możeszz się odemnie nigdzie oddalać.Musisz trzymać się mnie,zrozumiałaś?
~Tak ale,dlaczego..?
J:Kręci się tu wiele niefajnych typów,nie chcę by zrobili ci krzywdę.
Justin splótł nasze palce między siebie i wskazał drugą ręką bym się ruszyła.Gdy zauważył moje lekkie zdezorientowanie na twarzy,podniósł nasze splecione dłonie i powiedział:
J:To na wypadek gdybyś się zgubiła.-Mruknął i puścił oczko.Zaprowadził mnie do szatni.Gdy weszliśmy boło tam z 6 mężczyzn.Jedni się przebierali,inni ćwiczyli i rozgrzewali się.
Justin rzucił na ławkę torbę treningową i wskazał palcem bym usiadła na ławce.On wyciągnął strój i po chwili odezwał się:
J:Zajmij się czymś maleńka,troszke tu posiedzimy.-Puścił oczko po czym zdjął koszulke,ukazując przy tym swój dobrze zbudowany brzuch i ręce.Nigdy nie sądziłabym,że pod elegancką koszulą i marynarką kryje się taki Justin.Gdy chłopak zdjął również spodnie,które dotychczas miał na sobie ubrane,lekko zwilżyłam usta językiem.A następnie przygryzłam dolną wargę,co Justin zauważył i lekko się zaśmiał.
~Podziwiaj ile chcesz kochanie.Jestem do twojej dyspozycji.-Posłał zadziorny uśmieszech,po czym założył czarne spodenki przed kolana i zaczął się rozgrzewać.
~Przestać Justin..-Powiedziałam nieśmiało.Nie rozumiem,Przez te kilka dni zachowywał się normalnie.W sensie,jak normalny chłopak,a nie jakiś zaciągacz lasek..Odkąd pojawiliśmy się w tym miejscu (jakieś 30 minut temu) Justin zachowuje się tak,jakby chciał mnie poderwać.
J:Chodź,za chwilę zaczynam.Złapał mnie za rękę i ruszliśmy w stronę ringu.
J:Pamiętaj,nie oddalaj się nigdzie,chcę cię mieć na oku!-Powiedział poważnym głosem.
~Taak,tak,pamiętam.Będę tutaj.
Walka się zaczęła,już po kilku sekundach Justin z pięści uderzył przeciwnika kilka razy,lecz po chwili on oberwał.Walka była zacięta,lecz Justin jak widać wygrywał.Źle się czułam gdy patrzyłam na niego z zakrwawioną twarzą,dlatego po jakimś czasie postanowiłam pójść do łazienki.Gdy tylko zrobiłam 2 kroki usłyszałam głos mężczyny.Odwróciłam się i zobaczyłam mężczyznę w wieku ok. 20 lat.Dobrze zbudowany.Po stroju stwierdziłam,że rówież bierze udział w walkach.
J:Cześć,jestem Josh (czyt.Dżosz) Jesteś Emy,prawda?Justin prosił mnie bym się tobą zaopiekował,aż nie skończy się walka.
~Po pierwsze JOSH tak,mam na imię Emy.Po drugie,nie potrzebuję niańki,sama dam sobię radę.I po trzecie nie mam ochoty patrzeć na lejącą się wkoło krew,więc wybacz ale musze stąd wyjść.-Dodałam po czym chciałam wyjść,lecz usłyszałam gwizdek sędziego i usłyszałam głośne wiwaty i oklaski.
Sędzia:Uwagaa,mamy zwyciężcę.JUSTIIIN BIEBEER!!-Po tym chłopak od razu zszedł z ringu i chciał się do mnie przytulić,jednakże ja mu na to nie pozwoliłam..

************************
Witaaam was już w IV rozdziale!!Szczerzę, muszę przyznać,że miałam mega trudności z napisaniem tego rozdziału. Pisałam go prawie codziennie przez 8 dni i wreszcie udało mi się go skończyć!Z tego rozdziału jestem tak średnio zadowolona,ale ocenę przekazuję w wasze ręce! Czekam na komentarze i te dobre i te może złe :))
Ask

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz