niedziela, 29 listopada 2015

Przeczytajcie notke pod rozdziałem! :)

Rozdział V.

"It hurts!"

J:Coś się stało?-Spytał lekko zdezorientowany.
~Owszem-Odpowiedziałam "przelotnie" i odwróciłam się na pięcie,kierując się w stronę wyjścia.Justin szedł za mną i co jakiś czas wykrzykiwał moje imię.Gdy byłam już na dworze podeszłam do dużego muru i oparłam się o niego,nogą lekko się podtrzymując.Po chwili Justin był już przy mnie.
J:Emy,o co ci chodzi?-Podniósł głos po zbliżeniu się do mnie.
~O co mi chodzi??Traktujesz mnie jak małe dziecko,o to chodzi!-Warknęłam na chłopaka,odpłacając się pięknym za nadobne.
Ten jedynie wbił we mnie pytające spojrzenie i zbliżył się do mnie o pół kroku.
~Och,nie udawaj,że nie wiesz o co mi chodzi!Na jaką cholere nasyłasz na mnie jakiegoś obcego faceta,który ma mnie śledzić i pilnować?!-Z nerwów nie panowałam nad sobą i z każdym zdaniem,bądź wyrazem podnosiłam głos.
J:Chciałem tylko,by miał cię na oku,żebyś nigdzie nie wyszła.Tu jest niebezpieczne,nie chciałem żeby coś ci się stało!-Jego głos również drżał ze złości.
~Nie przyjechałam tutaj dla ciebie,tylko z własnej chęci i przyjemności.Dbaj o swój własny tyłek,a mnie zostaw w spokoju!-Krzyknęłam,chodź nie miałam tego w zwyczaju.Odepchnęłam się lekko od muru i szybkim krokiem zmieżałam w stronę auta.
J:Idę się przebrać.-Rzucił i zniknął za drzwiami niedużego budynku.Ja w tym czasie usiadłam na TYLNYCH siedzieniach.Nie miałam najmniejszego zamiaru siedzieć tuż obok niego.Po 5 minutach wrócił.Otworzył bagażnik i wrzucił do jego wnętrza sportową torbę,po czym zajął miejsce kierowcy.Jechaliśmy 15 minut.W pewnym momencie Justin zjechał z drogi,wprost na stację benzynową.
J:Zaraz wracam.Chcesz coś do picia lub do jedzenia?
Ja jedynie udałam,że go nie słyszę i włożyłam do uszu słuchawki.Po wyjściu z auta i dość mocnym zatrzaśnięciu przednich drzwi, myślałam,że da spokój i pójdzie zatankować samochód,lecz po chwili on siedział już obok mnie na tylnych siedzeniach.Gwałtownym ruchem pociągnął za kabel słuchawek,wyrywając je jednocześnie z moich uszu.
J:Do cholery,Emy czy nie mogłabyś chodź przez chwilę przestać mnie ignorować?!-Powiedział dość zdenerwowany,lecz nie agresywny.
Zgięte nogi bardziej przysunęłam do klatki piersiowej i palcem wskazującym jeździłam po szybie,po której spływały krople deszczu.Siedziałam do niego bokiem i wciąż wpatrywałam się w jasny księżyc świecący na ciemnym niebie.Nagle poczułam szarpnięcie za nadgarstek i momentalnie syknęłam z bólu.Teraz już nie miałam zamiaru go ignorować.Żadnym pieprzonym prawem nie mógł mnie szarpać.
~To boli,póść mnie!-Wrzasnęłam,a po moim policzku spłynęła łza,której Justin nie zdołał zobaczyć.
J:Chcesz być traktowana jak dorosła,a zachowujesz się jak dziecko!-Po tych słowach póścił mój nadgarstek,a ja znów syknęłam z bólu i odrazu zaczęłam rozmasowywać go drugą dłonią.Widać było lekkiego siniaka tworzącego się w tym miejscu.Po moim policzku znów spłynęła łza.Tym razem Justin ją zauważył,lecz nie obchodziło mnie co sądził o moim zachowaniu.
J:Emy,ja....Nie chciałem-Chciał otrzeć moją łzę, jednakże szybko przesunęłam głowę w lewą stronę.Słychać było w jego głosie skruchę,ale mógł pomysleć 2 razy co robi.Teraz wiem,jaki jest naprawdę."Prawdziwą twarz chował pod eleganckim garniturem."
Zrezygnowany usiadł na swoim miejscu i ruszył.
Pod domem Dove odrazu wyskoczyłam z czarnego wozu i kierowałam się w stronę wejścia.
W domu blondynki panowała cisza.Wszyscy spali.Wzięłam krótki prysznic i przebrałam się w piżamę.Była godzina 5:00.Na 9 miałam w szkole,więc postanowiłam iść spać.

***
Po przebudzeniu się skorzystałam z porannej toalety.Ubrałam się i gotowa do wyjścia, wyszłam wraz z przyjaciółką.Po drodze oczywiście nie obyło się bez pytań o ostatnią noc.Ja niechcąc dłużej ciągnąc tematu powiedziałam,że było bardzo fajnie.Pod szkołą zastałam mojego przyjaciela,Calvina który odrazu do mnie podszedł.
C:Cześć Emy.Robię imprezę w piątek,wpadniesz ze znajomymi?
~Jasne.Gdzie i o której??
C:U mnie, o 20 się zaczyna.-Odparł krótko z uśmiechem na ustach i odszedł.

***
W ciągu całego tego tygodnia szkolnego nic specjalnego się nie wydarzyło.Moje codzienne życie to zwykła rutyna.Rano poranna toaleta,śniadanie,szkoła,kolacja,siedzenie w pokoju.Lecz dzisiaj TEN DZIEŃ!Dzisiaj idę na imprezę do Calvina,przystojnego szatyna,z którym przyjaźnię się od podstawówki.
~Szykuj się,idziemy na imprezę-Powiedziałam z podekscytowaniem do Megan.
M:Do kogo?
~Do Calvina na 20.
M:Ok,będę czekać pod twoim domem.-Odpowiedziała i rozłączyła się.
Weszłam pod prysznic i zaczęłam wcierać w swoje ciało czekoladowy żel,a na włosy nałożyłam truskawkowy szampon.Całą pianę spłukałam z siebie po czym wyszłam spod prysznica i otarłam się miękkim,puchowym ręcznikiem.Założyłam na siebie bieliznę,a z szafki wyciągnęłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy.Ubrałam się w:
Spryskałam się cała perfumem i usłyszałam dzwonek do drzwi,więc zeszłam.
~Mamo,wychodzę na imprezę.Nie wiem o której wrócę.-Powiedziałam podchodząc do rodzicielki.
-Dobrze tylko pamiętaj o 2 zasadach.1.Nie pij,2.Nie wracaj późno.Weź kluczę,pewnie będę spała.
~Będę pamiętać,pa-Ostatni raz objęłam ją i wyszłam na zewnątrz.Po 20 minutach razem z Megan doszłyśmy pod dom Calvina.Po zadzwonieniu na dzwonek,w progu stanął uśmiechnięty Calvin z drinkiem w ręku.
~Wchodźcie,dziewczyny.-Po wejściu do wnętrza domu przywitałam się z chłopakiem,zarówno jak i z resztą znajomych ciepłym uściskiem.Dom był nowocześnie urządzony,na szczęście Call mieszka sam.Ma 18 lat,więc jest 1 klasę wyżej.

***Narracja trzecioosobowa
Uśmiechnięta Emy,weszła do dużego salonu z Megan u boku.Dziewczyny na początku rozglądały się po wnętrzu i wzrokiem szukały wolnych miejsc.Muzyka głośno dudniła,niektórzy ludzie tańczyli, inni siedzieli i pili drinki/piwo.
Gdy obie zbliżały się do czarnej kanapy pokrytej skórą,z twarzy Emy momentalnie zniknął uśmiech. Zauważyła na końcu salonu Justina rozmawiającego z Calvinem.Po chwili stało się to, czego brunetka najbardziej nie chciała.Justin zauważył ją.Także przestał się usmiechać.Źle się czuł z myślą,o ostatniej nocy.Nie chciał się kłócić z drobną siedemnastolatką,jednakże jego zdaniem to ona go do tego sprowokowała.Emypo ostatnim incydencie nie chciała widzieć chłopaka.Zwyczajnie się go wystraszyła. Bała się,do czego może być zdolny i jakie ma zamiary.Szybkim ruchem wstała z kanapy i zaczęła kierować się po krętych schodach do góry.Gdy widziała,że Justin również wyszedł z pomieszczenia bała się,że idzie za nią.Nie myliła się.Doszła do końca długiego korytarza i weszła do jednej z sypialni,a później weszła do małej łazienki mieszczącej się we wnętrzu pomieszczenia.Wyjęłą z torebki tusz do rzęs i potuszowała je,a następnie truskawkowy błyszczyk nałożyła na swoje pełne wargi.Wychodząc z łazienki zatrzymała się,gdy zauważyła jak Justin wchodzi do pomieszczenia i zamyka za sobą drzwi na klucz.Szatyn zaczął podchodzić do dziewczyny coraz bliżej, a ona z każdym jego krokiem oddalała się w tył,do czasu aż jej plecy styknęły się z zimną ścianą.
~Czego chcesz?-Zdołała wydukać.
J:Porozmawiać.-Odpowiedział ze spokojem.
~Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.Zostaw mnie-Powiedziała z drżącym głosem,co szatyn odrazu zauważył.
J:Emy,co się dzieje??-Szatynka stała nieruchomo pod ścianą.Jego i ją dzielił zeledwie jeden krok.Dziewczyna nie umiała się odezwać,nie chciała mu powiedzieć,że się go boi.Spuściła głowę,a włosy zakryły jej policzki.
~Nie rób mi krzywdy,proszę-Mruknęła pod nosem,a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.Szatyn dopiero teraz ujrzał w jej oczach strach.Nie podejrzewał,że Emy przez wczorajszy incydent zaczęła się go bać.Szatyn przyłożył kciuk i palec wskazujący na jej brodę i uniósł jej małą twarzyczkę.Po policzku widniała wpół wyschnięta łza,a w oczach zbierały się kolejne.Otarł kciukiem mokre policzki dziewczyny.
J:Nic ci nie zrobię.Co mam zrobić,żebyś przestała się bać?-Spytał spoglądając w jej błękitne,smutne i jednocześnie przerażone oczy.
~Odsuń się odemnie.-Wyjąkała i usiadła na łóżku,a szatyn zaraz po niej.
J:Nie chcę się z tobą kłócić, Emy.Nie chciałem tego wczoraj,przepraszam.-Po jego słowach Emy układała w głowie racjonalną odpowiedź.Nie wiedziała czy również przeprosić szatyna za swoje zachowanie.
~Nie powinieneś nasyłać na mnie jakiegoś faceta.
J:Chciałem dla ciebie dobrze..Nie chciałem by coś ci się stało...Martwię się o ciebie.-Ostatnie zdanie powiedział bardzo cicho,lecz Emy i tak usłyszała.Była zaskoczona słowami Justina.W tym momencie zdobyła się na odwogę by spojrzeć w jego oczy.Widziała w nich skruchę,ale jednocześnie porządanie.Widziała jego wzrok przeskakujący z jej niebieskich tęczówek na biust,zgrabne ciało,włosy, a na końcu na jej pełne malinowe usta.Justin zwilżył krańcem języka dolną wargę,co szatynka odrazu zauważyła.
~Ty..Martwisz się o mnie?-Spytała cicho spoglądając w jego oczy.
J:Tak,Emy.
Emy nie mogła być dalej oporna na wszystkie przyciągające gesty Justina.Wstała i usiadła na jego kolanach. Oboje wpatrywali się w swoje oczy przez dłuższą chwilę.Szatyn przytrzymał kciukiem i palcem wskazującym jej brodę i nachylił się nad ustami dziewczyny.Widział,że tego chciała,lecz miała obawy.Wkońcu musnął jej wargi kilka razy swoimi,dziewczyna niemal od razu włączyła się do gry.Całowali się delikatnie,z pasją,czyli z przeciwieństwem do Justina potrzeb.Po chwili szatynka chcąc,nie chcąc oderwała usta od szatyna na zaledwie kilka milimetrów i szepnęła:
~Justin, nie możemy.Jak ktoś się dowie?
J:A obchodzi cię to?-Szatyn odrazu wpił się znów w jej miękkie usta,lecz nie na długo.W pokoju rozbrzmiały głosy pukania do drzwi.Dziewczyna szybko ześlizgnęła się z kolan szatyna,a on przekręcił klucz i otworzył drzwi.Stał tam Calvin z Megan.Obaj byli ździwieni,gdy zobaczyli ich razem.
C:Czy ja o czymś nie wiem?-Spytał marszcząc zabawnie czoło.
~Tylko rozmawialiśmy.-Odpowiedziała przekonująco.
M:Zamknięci na klucz?-Megg wbiła w nas jednoznaczne spojrzenie.
J:Nie chcieliśmy żeby ktoś nam przeszkadzał-Odpowiedział krótko Justin.Emy wyszła z pokoju,a zaraz po niej Justin,Megg i Call.Udali się do salonu,gdzie zaczęli tańczyć.Justin poszedł do chłopaków,a Emy tańczyła z resztoma znajomymi.

***Narracja pierwszoosobowa
Była godz.04:00.Wszyscy zbierali się już do domu.Jechałam z Justinem i Megan.Najpierw odwieźliśmy Megg,a później Justin zatrzymał się pod moim domem.
~Justin..Mieszkasz sam czy z tatą?-Spytałam dość niepewnie.
J:Sam,a..Coś się stało?-Położył dłoń na moim kolanie.
~Może,mogłabym..-Szatyn jednak dokończył za mnie:
J:Możesz.-Uśmiechnął się i ruszył z podjazdu.Przez całą drogę milczeliśmy,jednakże była to komfortowa cisza.Gdy dojechaliśmy pod duży,biały dom z wypielęgnowanym ogrodem wysiedliśmy z auta i weszliśmy do wnętrza domu.Było tam bardzo ładnie i czysto.
~Mógłbyś mi dać jakąś bluzkę,poszłabym się wykąpać?
J:Jasne.-Chłopak wyjął z szafy białą bluzkę,która sięgała mi do połowy ud i udałam się do łazienki.
Po wykąpaniu się rozpuściłam włosy i wyszłam z łazienki.W pokoju zastałam Justina w samych bokserkach,przebierającego się.Delikatnie przygryzłam wargę i usiadłam na łóżku.
J:Widziałem-Odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem.
Ja lekko zła i zawstydzona położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą.
J:W zasadzie to moje łóżko,ale ja chcesz,to możesz spać ze mną.-Zaśmiał się.
~Hmm..W ZASADZIE,teraz to ja tu śpię więc..To ty możesz spać ze mną.-Odpłaciłam się tym samym.Chłopak ubrał koszulkę i położył się obok mnie,przykrywając się kołdrą.
J:Dobranoc maleńka.
~Dobranoc.
***
Obudziłam się o 12.Spałam zaledwie 7 godzin.Po uświadomieniu sobie,że nie powiedziałam mamie,że nie wrócę do domu pośpiesznie wyjęłam telefon z torebki i wysłałam sms-a że będę za godzinę.Nie chcąc obudzić Justina po cichu weszłam do łazienki i ubrałam się we wczorajszą sukienkę i szpilki.Gdy wyszłam widziałam szatyna leżącego na łóżku.Już nie spał.
J:Dokąd moja księżniczka się wybiera?-Spytał zachrypniętym,lecz strasznie seksownym głosem.
~Eem,księżniczka??Z tego co wiem to nie jesteśmy razem,Justin.
J:Nie??
~Nie-Odpowiedziałam stanowczo.
~Zawieź mnie do domu.-Powiedziałam rzucając w szatyna ubraniami.
Gdy oboje byliśmy gotowi,wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu.Po 25 minutach byliśmy na miejscu.
~Dziękuję-Pocałowałam szatyna w policzek i pośpieszne wyszłam z samochodu kierując się w stronę drzwi mojego domu.

**********
Czeeeść!Przybywam do was z 5 rozdziałem. Mam nadzieję,że wam się podoba.
Bohaterowie
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

2 komentarze: