sobota, 14 listopada 2015

Przeczytaj notkę pod rozdziałem! ;)


Rozdział III 
"Like in old good times"


***Piątek***
-Emy, kochanie-Mówi, budząc mnie ze snu moja mama.
~Co jest?!- Pytam zaspana, z zirytowaniem w głosie.
-Jadę do lekarza,będę o 12.-Wyszła z mojego pokoju.
Po 10 minutach leżenia, uświadamiam sobie, że już nie zasnę, więc postanawiam zadzwonić do Dove.
~Heyka śpiochu!!-Krzyczę do słuchawki, gdy domyśliłam się, że dziewczyna wciąż spała.
D: O boziuu, Em czemu nie śpisz, która godzina..?!-Pyta pół przytomna.
~Jest godzina 9:30 i to oznacza, że masz biegem lecieć do mnie! Mamy nie ma w domu. Zjemy u mnie śniadanie i wyrwiemy się gdzieś. I weź ze sobą strój kąpielowy.
D:Okeey,będę za 30 min.-Dodaje, po czym rozłącza.
W międzyczasie biorę krótki, poranny prysznic i ubieram się. Biorę Iphone do ręki i schodzę po schodach do salonu.Włączam TV i zaczynam oglądać ulubiony serial. Po chwili jednak słyszę dzwonek do drzwi, więc wstaję otworzyć. Do domu wbiega blondynka. Wita się ze mną lekkim całusem w policzek.Wyłączam TV, idziemy do kuchni i zaczynamy robić śniadanie. Dove robi tosty, a ja herbatę mrożoną.

***
Po półgodzinnym śniadaniu, Dove zaczyna zmywać, a ja idę do góry, by przebrać się na plażę. Do torebki pakuję wszystkie, potrzebne rzeczy na plażę.
Ubrana schodzę na dół i razem z Dove wychodzimy z domu.
Gdy znajdujemy odpowiednie miejsce, rozkładamy koc i ściągamy ubrania. Zostajemy w samych bikiniZaczynamy się opalać.

***
Po 1 godzinnym ogrzewaniu się, przez promyki słoneczne postanawiamy się schłodzić.Wchodzimy do morza na wysokość naszych łydek. Nagle czuję, że mam mokry policzek. Odwacam się i widzę śmiejącą się Dove, a że dziewczyna jest odwrócona do mnie bokiem, korzystam z okazji i odpłacam się jej tym samym. I tak zaczyna się nasza bitwa wodna. Bawimy się jak małe dzieci. Jak za starych, dobrych czasów!

***Oczami Justina***
Leżę i wygrzewam się na słońcu, rozmyślając nad kolejną walką, lecz ciągle słyszę ciche śmiechy i gwizdy ze strony Rayan'a. Ciekawi mnie to, więc pozycję leżącą zamieniam na pozycję siedzącą.
J:Ey,co jest..??-Unoszę jedną brew do góry.
R:Podziwiam laseczki i rozmyślam, która wreszcie się podda. -Móqi i co słowo śmieje się.
J:Które to?-Pytam zaciekawiony.
R:Tam-Wskazuje palcem na dwie dziewczyny.
J:Ey, ta mała mi kogoś przypomina.-Mrużę oczy, ponieważ brunetka stała tyłem do mnie, dzięki czemu mogłem podziwiać jej smukłe i kształtne pośladki. Lekko zwilżam dolną wargę językiem i zwracam się w stronę kumpla..
R:To dawaj, podejdziemy.
Droga do dziewczyn zajmuje nam niemalże 10 sekund. Gdy tylko podchodzimy..
R:No heyy dziewczynki-Krzyczy, po czym odwrca się blondynka, a zaraz po niej brunetka. Jest taka śliczna!Te brązowe oczy, długie włosy, ładne i kształtne ciało... Oczywiście, że ją znam!
-Justin??-Szepta ze ździwieniem.
J:Emy?? Czeeść-Mówię wesoło i posyłam szeroki uśmiech.
Dziewczyna podbiega do mnie i przytula lekko.
~To jest Dove, moja najlepsza przyjaciółka-Wskazuje na nią palcem.
Podchodzę do niej i ściskam drobną dłoń dziewczyny.
J:A to jest Rayan, mój najlepszy kumpel.
Rayan podchodzi do Emy i całuje wierzch jej dłoni, przy piąstkach, po czym dziewczyna lekko zachichotała, a następnie podchodzi do Dove i uczynił to samo, a dziewczyna lekko się zarumieniła.Szczerzę mówiąc, nie wiedziałem, że z Rayana taki romantyk.
Śmieję się w duszy i powracam do rzeczywistości.

***Oczami Emy***
~To gdzie "leżycie"?-Pytam.
R:Tam-Rayan wskazuje ręką jedno z miejsc.
~To idźcie się przenieść w tamto miejsce.-Tym razem ja wskazuję ręką miejsce, gdzie leżą rzeczy moje i Dove.
Gdy "chłopcy" odchodzą kilka metrów, Dove zaczyna mnie wypytywać..
D:Kto to dla ciebie jest??Skąd go znasz??Chodzi do naszej szkoły??-Ja w tym czasie śmieję się. Lecz gdy dziewczyna kończy mówić, opanowuję się i teraz ja odpowiadałam na jej pytania..
~Taak, jak widać, znamy się. Justin jest synem "nowego faceta" mojej matki. Ostatnio był u nas na kolacji, wraz ze swoim ojcem. Porozmawialiśmy trochę i wydał mi się dość sympatyczny.
Wreszcie kończę spowiadać się z rzeczy, które miałam powiedzieć mojej przyjaciółce kilka dni temu (nie mam pojęcia dlaczego wcześniej jej o tym nie powiedziałam, a to dość istotna rzecz) spoglądam na Dove, która w tym momencie pioronuje mnie wzrokiem.
D:I ty mi o tym mówisz dopiero dzisiaj??Teraz??!-Mówi z udawanym oburzeniem.
~No,..Zapomniałaam.-Wydęłam lekko dolną wargę ku dołu, robiąc minę zbitego szczeniaczka.
Po kilku minutach wraca Rayan i Juss (właśnie znalazłam dla niego ksywkę) :D
J:To co,..Idziemy na jakiegoś drinka??-Pyta z uśmiechem na twarzy.
Ja tylko chrząkam do niego, po czym zaczynam mówić z poważnym wyrazem twarzy..
~Justiin, nie zapomniałeś przypadkiem, że ja i Dove mamy 17 lat i nie pijemy drinków,..??
J:Aaahhh, no taak.To na soczek!-Krzyczy radśnie i  wszyscy zaczynamy się śmiać.
***
Gdy dochodzimy do małej kawiarenki przy plaży, chłopcy zamawiają sobie po drinku, a ja z Dove po lemoniadzie. Podczas spożywania naszych napoi, rozmawiamy na różne, błache tematy.
Żegnamy się z chłopakami lekkim uściskiej i ruszamy do domu, w którym czeka moja mama.
~Hey mamo-Mówię wchodząc do salonu.
D:Dzień Dobry pani-Wita się Dove.
-Oo,witajcie dziewczynki.Gdzie byłyście?
~Na plaży z..-Po tej jednej literce "z" gryzę się w język. Nie chcę, by mama dowiedziała się,że byłyśmy z Justinem, więc postanowiłam zaimprowizować:
~Eeem,z..BETI!Tak, z Beti-Dodaję szybko ze zdenerwowaniem w głosie.
-No dobrze-Odpowiada niepewnie, lecz wciąż posyłając promienny uśmiech.
Wbiegamy do mojego pokoju..
~Uff, mało brakowało, a bym się wygadała. To co robimy w piątkowy wieczór??-Poruszam zabawnie brwiami.
D:Możemy wyskoczyć do klubu!-Odpowiedziała szczerząc się.
~Dobry pomysł, zadzwonię do Justina, może pójdzie z nami.
***
~No heyka
J:Cześć Emy, coś się stało??
~Niee, dlaczego miałoby się coś stać..??
J:Boo,..widzieliśmy się niecałą godzinę temu, już się stęskniłaś??-Prycha.
~Chciałam tylko powiedzieć, że z koleżankami wybieramy się dziś do klubu i jak chcesz możesz zebrać kumpli i lecieć z nami potańczyć.
J;Noo, w sumie lepszych planów nie znajdę na piątkowy wieczór, więc...Czemu nie!
~To bydźcie o 21 pod klubem, tym niedaleko plaży.
J:Ok, będziemy,pa.
~Pa-Dodaję,po czym rozłączam się.
Jest godzina osiemnasta. Dove idzie do swojego domu po ubrania i kosmetyki, a ja w tym czasie idę się wykąpać. Jest godz. 18:30. Zaczynam wybierać ubrania i biżuterię.Zdecydowałam się na kremowo-niebieską sukienkę, morską bransoletkę, srebrno-niebieski łańcuszek i śliczne, morskie szpilki.


Jest godzina dwudziesta. Do mojego pokoju wchodzi Dove.
D: O jejkuu, ale ty ślicznie wyglądasz!!-Piszczy i szczerzy się jak wariatka.
~Dziękuję, a teraz ubieraj się!-Blondynka od razu wykonuje moje polecenie.
Po 15 minutach dziewczyna jest gotowa, ma na sobie śliczną, kwiatową sukienkę bez rękawków i ramiączek i kremowo-białe szpilki.


Wkładam płytę do laptopa i razem z Dove zaczynamy śpiewać nasze ulubione przeboje.
Śmiejemy się i wygłupiamy jak małe dziewczynki.
Gdy wybija godzina 20:50, słyszymy dzwonek do drzwi.Wstaję z kanapy i idę otworzyć. W progu stoi Glow i Shay gotowe na imprezę!
Glow ma na sobie szarą sukienkę w kwiaty, a Glow kremową sukienkę.

Wychodzimy z domu i wsiadamy do taksówki, stojącej pod moim domem. Ruszamy w stronę klubu.
Równo o 21 dojeżdżamy na miejsce.Wysiadamy z auta i momentalnie ja i Dove spostrzegamy Rayana i Justina, stojących pod wejściem do klubu z dwoma, innymi chłopakami. Wszyscy palą papierosa.
Ruszamy w stronę chłopaków.
~Hey-Zwracam się do wszystkich.
J:Chłopaki, to jest Emy i Dove-kolejno wskazuje na mnie, następnie na Dove. Chłopacy tylko na powitanie uśmiechnęli się i podali rękę.
~A to jest Glow i Shay-Zwracam się w stronę Justina, a następnie chłopaków.
J: I a koniec Matt i Jake-Kolejno wskazuje dłonią.
Wszyscy się ze sobą zapoznają i witają. Razem wchodzimy do klubu. Siadamy przy okrągłym stole. Po kolei siedzieli:
-Jake, Matt, Justin, Ja, Glow i Shay.Na początku nikt się nie odzywał, tylko każdy zatapiał się w muzyce puszczanej z głośników. Pomiędzy nami była niekomfortowa "cisza", ktorej tak bardzo nieznosiłam!
~Może pójdę po coś do picia??-Proponuję.
-Jasne!-Odpowiadają wszyscy na raz.
J:Pojdę z tobą, nie chce żebyś się zgubiła,..-Mówi robiąc łobuziarski uśmiech. A w tym czasie wszyscy robią wielkie "Oooo" w naszą stronę.
Ruszamy w stronę baru. Gdy dotarliśmy do niego od razu Justin mówi..
J:Co bierzesz do picia?? Może dzisiaj skusisz się na małego drinka??-Pyta ruszając znacząco brwiami.
~Nie Justin, ja nie piję.-Odpowiadam poważna.
J:No dobra.
Dla siebie, Shay i Glow zamawiam Colę, a dla chłopaków drinki. Justin pomaga zanieść mi wszystkie napoje, po czym znów zasiadamy przy stole.
Zaczynam rozmawiać z dziewczynami, a Justin z chłopakami. Lecz po chwili stwierdziłam, że jest piątkowy wieczór, mogłabym spróbować pierwszy raz alkoholu.
~Justiin-Szturcham go lekko swoim ramieniem, bo rozmawia z chłopakami.
J:Tak?-Obraca się.
~Mogę spróbować twojego drinka??
J:Napewno?? Twoja mama nie będzie zadowolona, jak się dowie, że piłaś.
~Po pierwsze: Nie dowie się, a po drugie: Jeszcze kilka minut temu sam proponowałeś mi drinka,..
J:No tak, ale masz dopiero 17 lat, nie chcę żebyś mi się tu upiła siostrzyczko.
~Och, daj spokój i podaj mi proszę tego drinka.
J:Wedle życzenia, księżniczko.-Prycha, po czym podaje mi drinka z colą.
Gdy upijam pierwszy łyk, nie wiem co się dzieje z  moim gardłem. Dziwnie piecze, ale jednocześnie daje przyjemne uczucie chłodzenia. Zaczynam upijać kolejne łyki, aż w końcu wypijam całego drinka. Po przesiedzeniu 30 minut i gapienia się w tańczących ludzi, postanawiam sama potańczyć.
~Justin, zatańczymy?
J:Jasne.-odpowiada, po czym oboje wchodzimy na środek parkietu.
Gdy w mojej krwi buzuje już alkohol, nie komletnie nad sobą nie panuję. Odwracam się tyłem do Justina i kołysałam biodrami do rytmu szybkiej piosenki, ocierając moją pupą o jego krocze. Chłopak trzymał ręce na moich biodrach i tak tańczymy przez 2 piosenki. Teraz racjonalne myślenie odchodzi, odwracam się przodem do Justina i łapiąc go za rękę, wyprowadzam go z klubu. Idziemy na tył budynku.
Opieram go o zimną ścianę i patrzymy sobie prosto w oczy. Dzięki temu, że mam szpilki, sięgam jego wzrostowi. Jedną dłoń układam na jego policzku, natomiast drugą na jego ramieniu. Nachyliłam się nad jego ustami i muskam je kilka razy swoimi. Ma takie miękkie wargi, koloru różowiutkich malin. Nie umiem się od nich oderwać. Bez namysłu, odwzajemnia pocałunek. Popchał mnie na zimną ścianę budynku i teraz on przygniata mnie lekko swoim ciałem. Wpija się w moje usta, lekko je muskając. Koniuszkiem swojego języka, przeciera o moją dolną wargę, prosząc się o dostęp. Nie czekam długo i uchylam odrobinę usta. Jego język znajduje mój i pieścił go. Po dość długiej dominacji naszych języków, wyjmuje swój z moich ust, odsunął się na 3 centymetry od mojej twarzy i patrzy w moje oczy. Po tym czasie, od wyjscia z klubu trochę czasu już minęło, więc alkoholu trochę ubyło. Próbuję się ocknąć i pomyśleć rozsądnie co my robimy. chcę od razu go odepchnąć,jednak...NIE POTRAFIĘ.
Mój zdrowy rozsądek krzyczy "Odepchnij go,co ty robisz?!"
Ale uczucia, które w tym momencie mi towarzyszą, krzyczą inaczej.
To nie może się tak skończyć, przecież on możliwe, że zostanie moim bratem. Ja nie mogę się z nim całować!
Po chwili przemogu, wreszcie zdobywam się na odwagę i odpycham go. Muszę przyznać, że nie jest to łatwe, bo Justin jest naprawdę dobrze zbudowany i silny.
Spogląda na mnie pytająco, a ja jedynie rzuciłam ciche "przepraszam" i wybiegam. Wchodzę do klubu, biorę torebkę i żegnam się z wszystkimi.

***Oczami Justina***
Gdy Emy już w klubie zaczęła tańczyć w taki sposób, nie brałem tego "na poważnie". Lecz gdy zaciągła mnie na tył klubu i zaczęliśmy się całować, wiedziałam, że to nie tylko przez alkohol. Gdy mnie całowała, wypełniała również mnie swoimi emocjami. Po tym, ja straciłem panowanie, jest taka piękna, nie mogłem się oprzeć. Lecz gdy nagle przerwała, wyszeptała"przepraszam" i wybiegła, nie wiedziałem co mam zrobić. Nie na to liczyłem.
Po rozmyślaniu nad tym całym incydentem, postanowiłem się przejść.
Chodzę z 3 godziny po Montrealu i nie wiem co ze sobą zrobić. Dalej czuję truskawkowy posmak pomadki, na swoich ustach. Nie mogę o niej zapomnieć do cholery!
Po czasie nogi prowadzą mnie do parku, w którym siedzę z dobrą godzinę. Gdy jednak czuję się zmęczony, wracam do domu. Jest godzina 4 nad ranem, kładę się i zasypiam.

***Oczami Emy***
Błakam się po ulicach Montrealu i nie wiem co ze sobą zrobić. Nadal nie mogę uwierzyć, jak alkohol na mnie zadziałał. Czuję ogromne wyrzuty sumienia. Jestem strasznie zmęczona, więc udaję się do domu.Wchodzę po cichu do domu, by nie ubudzić mamy. Przebieram się w piżamę i kładę do łóżka, mając nadzieję zasnąć, przynajmniej na kilka godzin.

***Sobota rano***

Budzę się o dziesiącet. Spałam zaledwie 5 godzin.Wstaję i schodzę na śniadanie. Mama przygotowała gofry z bitą śmietaną i owocami. Witam się ze swoją rodzicielką i zaczynam jeść śniadanie.
Gdy najadam się do syta, daję talerz do zmywarki i chcę wyjść z kuchni, woła mnie mama..
-Emy, wychodzisz gdzieś dzisiaj??-Pyta i uśmiecha się czule.
~Jeszcze nie wiem, a dlaczego pytasz?-Hmm..Czyżby coś kombinowała?
-Nic, tak pytam-Puszcza mi oczko i wychodzę z kuchni.
Idę schodami do swojego pokoju. Biorę do ręki Iphona i chcę wybić numer do Justina, jednak on w tym momencie dzwoni do mnie.Niepewnie odbieram..
~Halo?
J:Cześć Emy, możemy się spotkać i porozmawiać?
~Tak sądzę, być za 20 min. przy plaży, znajdę cię.
J:Ok, do zobaczenia.
Rozłączam się i ubieram.Po 5 minutach, gotowa wychodzę.

Gdy dochodzę do plaży, zauważam Justina.Czuję, że będzie to ciężka rozmowa, nie tylko dla mnie, ale też dla niego.



**********************
Heyykaa, przychodzę do was z III rozdziałem!!
Trochę się przy nim pomęczyłam,ale było warto.Jest to mój ulubiony rozdział z tych trzech.
Chciałam tylko powiedzieć, że komentarze są baardzo motywujące, więc jak czytasz to komentujesz..!
(Przepraszam za błędy,jest już późno a ja nie mam siły już sprawdzać,jtr posprawdzam i popoprawiam)
Wszystko co potrzebujecie znajdziecie w zakładkach.

2 komentarze:

  1. Uwielbiam czytać napisane przez Ciebie historie. Są naprawdę świetne i bardzo przyjemnie się je czyta :* Mam nadzieję, że na mojego bloga również zajrzysz ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3.Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie twoje słowa!
      PS;Jasne,że będę zaglądać *;*!

      Usuń