piątek, 18 grudnia 2015

Przeczytaj notkę pod rozdziałem! :)

Rozdział VI.
"Dream holidays"

Wchodząc do domu, już w progu salonu zauważam zdenerwowaną rodzicielkę. Gdy tylko mnie widym podchodzi szybkim krokiem.
-Emy! Gdzie sie podziewalas cala noc? Wiesz jak się martwiłam?- Krzyczy przerazliwie wymachujac rekoma. 
Próbuję ją uspokoić, lecz wszystkie nagromadzone w niej emocje uniemożliwiają mi to.
~Przepraszam mamo, nie słyszałam, że dzwonisz. A noc spędziłam u Bety.- Kłamię, Nie mogę powiedzieć jej prawdy. Nie teraz, nie w tym momencie. Oczywiście między mną a Justinem nic nie ma, ale moja mama mogłaby zrozumieć to nieco inaczej.
-Jesteś bardzo nieodpowiedzialna! Zawiodłam się na tobie.- Ostatnie zdanie wypowiada już nieco ciszej,
~Naprawdę mi przykro.- Nie chcę tracić zaufania mamy, Mogłam normalnie wrócić do domu, a nie jechać do Justina. Nie wiem co mnie podkusiło.Mojama zawsze darzyła mnie ogromnym zaufaniem, a przez jeden, głupi wyczyn straciłam je.
-Idź już do swojego pokoju. - Mówi i udaje sie do salonu.

***23:00***
Po obejrzeniu filmu, wstaję z łóżka chcąc pójść wziąść krótki prysznic, jednak słyszac dźwięk przychodzącego sms-a wracam sie i spogladam w telefon.
Justin: Hej mała, śpisz? 
Ja: Nie, ide wziac prysznic.
Justin: Jak z mamą, zła?
Ja: Zła? Chyba raczej zawiedziona. Powinnam wrócić wczorajc do domu.
Justin: Nie yadrecyaj sie. Twoja mama na pewno to zrozumie, że jesteś młoda i chcesz się jeszcze zabawić.  A teraz lec spać. Dobranoc. - Odpowiada zalaczajac swoje zdjecie.
Ja: Dobranoc.
Tymczasem ja biore szybki prysznic i klade sie spac.

***24 czerwca
 Dzisiaj zakończenie roku szkolnego. Wstaję, biorę krótki prysznic i ubieram wcześniej przygotowane ubrania. Wchodzę do łazienki i nakładam delikatny make-up, który składa się z podkładu, pudru, różu do policzków, tuszu do rzęs i truskawkowego błyszczyku. Brzmi to jakbym na swoją twarz nałożyła tapetę jaką mają na twarzy modelki z wybiegu "Victoria's Secret",  lecz jeśli każdy produkt nałożysz w odpowiedniej ilości, całość wygląda znakomicie. Schodzę na dół i zjadłam płatki z mlekiem. Mojej mamy nie ma, ponieważ miała do pracy na 9:00, a ja mam do szkoły na 10:00.
Ubieram się do wyjścia i ruszam w stronę szkoły. Witam się z Calvinem, Bety, Dove, Clarą i Shay, po czym idziemy przed szkołę na zaczynający się apel. 
Po apelu jest rozdanie świadectw, a po całej uroczystości całą paczką wybieramy się na pizzę, by uczcić zaczynające się wakacje. W domu jestem o szesnastej. Mamy jeszcze nie ma, więc postanawiam pójść na zakupy z Dove.
W centrum handlowym kupuję sobie 2 pary jeansowych spodenek na lato, białe rurki, niebieskie tenisówki, szpilki ze wzorem kwiatów, białą, elegancką bluzkę, sukienkę i różową, do połowy brzucha bluzeczkę.

***
Justin nie odzywa się od ponad dwóch tygodni. Dziwi mnie to, ale przecież na pewno ma wiele innych ważnych spraw. Z rozmyśleń wyrywa mnie dzwonek do drzwi. Szybko schodzę na dół i je otwieram. W progu stoi mężczyzna z bukietem róż.
-Dzień dobry, to jak myślę dla pani.- Uśmiecha się, wręcza mi bukiet kwiatów i pokazuje gdzie mam się podpisać.
Dziękuję za kwiaty i wchodzę do salonu. Otwieram liścik i zaczynam czytać:
Udanych wakacji ślicznotko. Jadę na tydzień do LA na walkę. Życz mi powodzenia :*- Justin
Po przeczytaniu liściku, kąciki moich ust podnoszą się ku górze, jednakże po chwili znów opadają w lekkim smutku. Miałam nadzieję, że spędzę  jeden dzień z Justinem. Trochę za nim tęsknię. Oczywiście jak za przyjacielem..Wyciągam z zamrażalki waniliowe lody i zaczynam jeść, oglądając serial w TV.

***
Mijają 4 dni od wyjazdu Justina. Strasznie się nudzę przez te dni.
Jest godzina dwudziesta. Moja mama wraca do domu. Witam się z nią i idę do pokoju spać.

***
Budzi mnie hałas dobiegający z kuchni. Wstaję i podchodzę do lustra. Szczerze? Wyglądam okropnie! Włosy całe rozczochrane, pod oczami wory i na dodatek mam na sobie różową piżamę z misiem na środku. Nie wiem dlaczego ją ubrałam, wczoraj bardzo szybko zasnęłam i nawet nie pamiętam, że się wczoraj przebierałam do spania. Ale mniejsza z tym..Zaspana schodzę powoli po schodach i staję w progu kuchni. Moja mama robi naleśniki, a na krześle siedzą Chris i... Justin! 
~Justin?- Szeptam pod nosem i od razu podbiegam do niego. Ten gdy mnie widzi wstjeł i również szybko podchodzi do mnie. Wtulam się w niego jakbym nie widziała go kilka lat. On obejmuje mnie w talii, natomiast ja mam ręce zarzucone na jego szyi.
J:Tęskniłem- Szepta mi do ucha tak cicho, bym usłyszała go tylko ja.
~Ja też.- Robię to samo.
Przerywa nam chrząkanie mojej mamy. Momentalnie odsuwamy się od siebie i spoglądamy w kierunku naszych rodziców. Stoją zaskoczeni wbijając pytające spojrzenia w naszą stronę.
CH: Czy ja o czymś nie wiem??- Pyta Chris, patrząc kolejno na Justina, na mnie i na moją mamę.
-Dołączam się do pytania..- Patrzy na Chrisa.
~Nie..Długo się nie widzieliśmy, od ostatniej kolacji minęły z 3 tygodnie, prawda Justin?- Spoglądam na Justina.
J: Tak, długo nie widziałem tej małej wariatki. -Roztrzepuje moje włosy, jak na młodszej siostrze i oboje śmiejemy się.
CH: No dobrze.- Odpowiedział Chris i razem z moją mamą śmieją się.- Uff..Uwierzyli!
-Siadajcie, śniadanie gotowe. 
Wszyscy zasiadamy do stołu i zaczynamy jeść pyszne naleśniki. Podczas posiłku zachciewa mi się pić, więc wstaję i podchodzę do blatu, na którym stoi karton wieloowocowego soku.
~Chce ktoś soku?- Pytam spoglądając na resztę.
J: Ja poproszę.- Odzywa się Justin i posłał uśmiech.
Po śniadaniu idę do swojego pokoju. Zastanawiam się, który komplet założyć.
J:Wybierz ten- Wskazuje palcem szatyn, wchodząc do mojego pokoju. (oczywiście wcześniej pukając).
~Ok.- Wchodzę do łazienki i zakładam wybrany przez Justina ubiór.

~I jak?- Wychodzę z łazienki i okręcam się przed chłopakiem.
J: Super- Oblizuje usta, a ja wybucham śmiechem.
Wchodzimy do pokoju gościnnego i siadamy na kanapie.
CH: Ładnie wyglądasz Emy.- Chris posyła delikatny uśmiech.
~Dziękuję, Justin wybierał.- Odpowiadam.
-Widzę, że Justin ma dobry gust.- Śmieje się moja mama.
CH: Dobrze dzieci, mamy dla was niespodziankę. 
Razem z Justinem spoglądamy tajemniczo na naszych rodziców. Nagle Chris wyciąga 4 bilety i podał je mi i Justinowi. Gdy tylko kończę je czytać, zaczynam piszczeć z radości i rzucam się w ramiona Justina, a następnie obejmuję Chrisa i mamę. Są to bilety na Malediwy!
CH: Podoba się??
-Jeszcze się pytasz?? Kiedy jedziemy?- Odpowiada równie szczęśliwy co ja Justin.
-Za 4 godziny mamy samolot!- Spoglądam zaskoczona na moją mamę.
~4 godziny?! Przecież ja muszę jeszcze się spakować. Wiesz ile mi to zajmie?? Muszę spakować sukienki, szpilki, tenisówki, bluzki, spodenki, kosmetyki- Zaczynam gadać jak najęta, a wszyscy zaczynają się ze mnie śmiać. Justin podchodzi do mnie i dłonią zatyka mi usta.
-Leć się pakować, co tu jeszcze robisz??- Mówi rozbawiony Justin.
Chris z Justinem idą się spakować do swoich domów. Ja z mamą również zaczynamy się pakować. Jest godzina 12:00. Samolot mamy o 13:30. Bierzemy walizki i wychodzimy na podjazd, na którym stoi już Chris z synem. Wsadzają nasze walizki do bagażnika i wszyscy wsiadamy do auta. Nim się obejrzałam, jesteśmy na lotnisku. Przechodzimy przez odprawę, po tym gdy pani sprawdza nasze bilety i zajmujemy miejsca w samolocie. Podczas lotu zasypiam, lecz budzęm się, gdy czuję dłoń odgarniającą kosmyki moich włosów z mojej twarzy. To Justin.
J: Emy, obudź się..lądujemy.- Mówi i zapina mi pas, ponieważ tak rozkazała steewardesa.
Lot trwa 3 godziny i przez te prawie 3 godziny spałam. Wychodzimy z samolotu i wsiadamy do taksówki, która zawozi nas w przepiękne miejsce. Wychodzimy z taxówki i zaczynamy się kierować za Chrisem. 
CH: Tutaj będziemy mieszkać przez najbliższy miesiąc.-Potarł dłonie i uśmiechnął się do nas. Ja jednak nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Myślałam, że to sen z którego nie chcę się obudzić. Zrobiłam zdjęcia, bym zawsze mogła sobie popatrzeć na te piękne miejsce.

Kiedy dochodzę do naszego domku, nie mogę wydobyć z siebie żadnego słowa.

~To...to jest piękne!
Wchodzimy do środka i zaczynam się rozpakowywać. Czję, że te wakacje będą wspaniałe!

****************
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podoba. Kolejnego nie dodawałam przez 3 tygodnie, za co
was przepraszam, ale nie umiałam go skoczyć. Mi się wyjątkowo spodobał ten rozdział, bo nie jest tak pomieszany jak reszta. Kolejny postaram się dodać za tydzień w piątek.A i mam jeszcze uwagę dotyczącą rodziałów. Wiem, że są one bardzo krótkie, ale od następnego postaram się robić dłuższe. Dopiero zaczynam, więc proszę o wyrozumiałość. :))
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


1 komentarz: